Oscar Wilde był estetą. Pięknie się ubierał, swoje pokoje ozdabiał kwiatami i bibelotami, kochał pięknych mężczyzn. Miłością do piękna przesycona jest również jego twórczość, w tym jedyna powieść: Portret Doriana Graya. Już pierwsze zdania powieści ukazują, że pisarz chłonął piękno wszystkimi zmysłami.
Odurzająca woń róż napełniała pracownię, a ilekroć wietrzyk letni musnął drzewa w ogrodzie, przez otwarte drzwi wnikał ciężki zapach bzu lub mniej intensywna woń kwitnącego głogu.
Z kąta kanapy nakrytej perskim dywanem, na której leżał wypalając jak zwykle niezliczone ilości papierosów, lord Henryk Wotton mógł jeszcze chwytać blask rozkwitłego krzewu złotego deszczu o miodowej woni i barwie: drżące jego gałązki z trudem zdawały się dźwigać ciężar swej płomiennej piękności.
Kolejne zdania powieści nie odbiegają od początkowych. Choć Portret Doriana Graya jest opowieścią o tym, do czego może prowadzić poczucie bezkarności; choć jest to klasyczny horror, czyli powieść mająca z założenia wywoływać przerażenie, do samego końca czytelnik obcuje z pięknem. Piękny Dorian Grey (podobnie jak Oscar Wilde) mieszka w pięknych wnętrzach, otacza się pięknymi przedmiotami i spędza czas w towarzystwie błyskotliwych ludzi. Wśród tych ostatnich najważniejszy, najbardziej błyskotliwy jest lord Henryk Wotton (alter ego samego Wilde’a), zły duch Doriana, dzięki któremu w młodzieńcu budzi się fascynacja mroczną stroną życia. Jednak to drugie oblicze Doriana nie tylko nie zniekształca jego zawsze pięknych rysów ale i nieczęsto przebija przez otaczające go piękno. Owszem towarzyszymy mu kiedy zabija przyjaciela czy kiedy udaje się do obskurnej palarni opium, jednak to tylko epizody. Tym, co widzimy oprócz piękna, jest pogłębiający się z wiekiem strach wiecznego młodzieńca i zmieniający się portret, na którym malują się wszystkie przejawy zepsucia modela.
Dziś chyba już nikt nie pisze tak, jak Oscar Wilde. Przesłanie Irlandczyka, zawierające się w słowach: „sztuka dla sztuki” także odchodzi do przeszłości. Tylko nieliczni twórcy gotowi są zgodzić się z umieszczoną w przedmowie do Portretu Doriana Graya tezą, że artysta jest twórcą piękna; od lat modne jest opisywanie przemocy i seksu z naturalistyczną wręcz dokładnością. Jednak pomimo upływu czasu, Portret Doriana Graya się broni. Wprawdzie niektóre opisy wydają się zbyt rozbudowane a liczne bon moty lorda Henryka zbyt liczne, ukryte pod maską pięknego młodzieńca zło wciąż robi większe wrażenie niż to, którym epatuje prasa czy masowo produkowana literatura grozy.
Zostaw Komentarz