Alicja, menedżerka, specjalistka od wizerunku i przyjaciółka znanej piosenkarki i influencerki Mileny Bilikiewicz otrzymuje film, z którego wynika, że gwiazda została porwana i że jej życiu grozi niebezpieczeństwo. Ponieważ Milena słynie z szokujących akcji, Alicja nie ma pewności czy film nie jest przypadkiem kolejną próbą zaszokowania fanów kontrowersyjnej influencerki. Więc na wszelki wypadek, żeby przypadkiem nie zniszczyć reputacji gwiazdy, nie zawiadamia policji, tylko na własną rękę wszczyna śledztwo.
Szczerze mówiąc, już nawet opis fabuły nie zachęcił mnie szczególnie do zapoznania się z powieścią. Tylko tak jakoś przywykłam, że Marcin Kiszela a.k.a. Dawid Kain to pisarz, po którego twórczość mogę sięgać w ciemno (no, chyba że to bizarro). Więc sięgnęłam po Reputację. I tym razem uczucia mam mocno mieszane.
Przede wszystkim powieści, w których fabuła dzieli się na prowadzone równolegle narracje dwóch osób, które w pewnym momencie się zbiegają, a wszystko prowadzi do „niespodziewanego i zaskakującego” finału, zdążyły mi się przejeść. Jednak Kiszela dołącza głosy kolejnych dwóch osób, które relację Alicji stawiają w nieco innym świetle i to już jest jakaś odmiana od schematu.
Poza tym, o tym, jak tworzy się influencera/influencerkę czytałam już nie raz, więc wiadomości zawarte w Reputacji mnie nie zaskoczyły. Co nie zmienia faktu, że i tak wolę powieść Kiszeli niż przereklamowaną Influencerkę Ellery Lloyd.
Czasem, kiedy lektura średnio mnie przekonuje, dobry lektor czyni ją strawniejszą. I Katarzynie Kołeczek się to udaje…, ale tylko częściowo. Przekonuje mnie jako Alicja, w roli męskich wolałabym słyszeć męskie głosy.
Jednak mimo wszystko Kiszela/Kain nawet w słabszej formie, to wciąż literatura warta, żeby się z nią zapoznać. Ponieważ nawet, jak fabuła nie bardzo mi leży, to wnikliwa obserwacja otaczającej rzeczywistości oraz język, jakim posługuje się autor – nigdy nie budzą zastrzeżeń. Choćby taki tekst:
Błogosławieni, którzy widzieli, a nie uwierzyli.
Przecież to coś więcej niż zabawa cytatem z Pisma Świętego. W końcu w dobie sztucznej inteligencji i fake newsów naprawdę nie zawsze warto wierzyć w to, co się widzi.
Reasumując: choć Reuptacja jest najsłabszą, jak dotąd czytaną przeze mnie powieścią tego autora, nie ma żadnego wpływu na reputację Marcina Kiszeli jako dobrego pisarza.

Wydawnictwo W.A.B.
Zostaw Komentarz