Diuna

with Brak komentarzy

Arrakis, zwana Diuną, jest planetą niegościnną. Jedna wielka pustynia, przebywający tu ludzie muszą nosić specjalne stroje, które odfiltrowują z nich wydalaną wodę, by wykorzystać ją ponownie. W sumie nikt normalny nie chciałby się tutaj sprowadzać z bardziej przyjaznych do życia planet. Jest jednak coś, co sprawia, że jest ona bardzo pożądanym lennem. To właśnie na Arrakis i tylko na niej wydobywa się melanż – przyprawę wydłużającą życie, której pożąda każdy w kosmosie. Dlatego o posiadanie władzy nad planetą starają się możne rody, gotowe wiele zrobić, by ją zdobyć i utrzymać. I jakoś nikt specjalnie się nie przejmuje tym, co mają do powiedzenia rdzenni mieszkańcy… A ci nie zamierzają pozostać jedynie pionkami na szachownicy możnych wszechświata.

W Diunie, będącej pierwszą częścią cyklu, Frank Herbert stworzył niezwykły świat. Pełen niesamowitych planet, przedziwnych stworzeń i ludzi. Zarówno tych szlachetnych, jak i tych, gotowych dla władzy i pieniędzy zrobić wszystko. Pełen silnych mężczyzn i jeszcze silniejszych kobiet. Świat gęsty od wizji i przepowiedni. Jednak pod tymi dekoracjami, kryje się opowieść o globalnej polityce. Polityce, w której mocarstwa rozgrywają konflikty między mniejszymi, a ambitnymi władcami, czyniąc jednocześnie swoimi strefami wpływów państwa bogate w surowce, ale zbyt słabe, by wykorzystać swoje bogactwa do narzucania innym swojej woli. Polityce, w której rządzący niewiele mogą zrobić bez wsparcia bogatych koncernów i nieodmiennie walczącego o poszerzanie swoich wpływów kościoła. W ten sposób Diuna może zachwycić zarówno tych, którzy lubią podróżować po niesamowitych światach zrodzonych w bogatej wyobraźni pisarzy, jak i dla tych, dla których literatura ma być odzwierciedleniem rzeczywistości.

Lubię wracać do już przeczytanych książek. Czasami takie powroty potrafią mnie zaskoczyć tym, że odkrywam wątki, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi, czasami, z perspektywy czasu inaczej interpretuję powieść. Czasami jednak wracam do książek tylko po to, by móc po raz kolejny się nimi zachwycić. Diuna należy do tej ostatniej kategorii.  Sięgam po nią, by wrócić do pięknych, dobrze mi już znanych miejsc i zdarzeń. I niby ciekawa jestem kolejnych części cyklu, ale wciąż nie mam odwagi sięgnąć po Mesjasza Diuny, w obawie, że nie będzie już tak dobry. Może łatwiej by mi było sięgnąć po kolejne części, gdybym Diunę czytała, jednak z książkami tych rozmiarów wolę zapoznawać się w wersji audio. I o ile interpretacja Krzysztofa Gosztyły zachwyca mnie nieodmiennie, tak nie jestem pewna, czy chcę wracać do tego świata, tym razem za przewodnika mając Miłogosta Reczka. W końcu jednak będę musiała się przemóc.

Frank Herbert, Diuna (Dune)

tłum. Marek Marszał

wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

czyta: Krzysztof Gosztyła

Zostaw Komentarz